Miliony na zdrowie i podwyżki - nie dla wszystkich?
Remont sal, budowa OIOM-u, premie dla pracowników - dyrektorzy podlaskich szpitali wiedzą, na co wydać niespodziewane pieniądze. Taki prezent chce im dać NFZ. Jego szef zapowiedział, że Fundusz pójdzie na ugody w sprawach o podwyżki o 203 złote.
Wszystko dzięki ustawie, która podwyższyła pensje pracownikom służby zdrowia: w 2001 roku - o 203 złote brutto, a w kolejnym - o 113. Uchwalając ją, posłowie zapomnieli wskazać, skąd wziąć pieniądze na jej realizację. Efekt? Szefowie szpitali wypłacili podwyżki, ale zadłużyli szpitale. Potem pozwali NFZ o zwrot tych pieniędzy. Kilka tygodni temu Sąd Najwyższy stwierdził, że mają rację. NFZ musiał się ugiąć. Zapowiedział podpisywanie ugód.
- W piątek po południu dostaliśmy polecenie, by przygotować raport w tej sprawie - przyznaje Jan Mirucki, rzecznik podlaskiego NFZ i dodaje: - Do tej pory żadnemu z podlaskich szpitali nie udało się z nami wygrać.
To oznacza, że na pieniądze z ugód mogą liczyć głównie te szpitale, które jeszcze sądzą się z Funduszem. Obliczyliśmy, że chodzi co najmniej o sto milionów złotych. Część z tych pieniędzy może trafić do szpitala w Bielsku Podlaskim.
- Walczę o ponad cztery miliony złotych. Te pieniądze w części wydałabym na premie dla pracowników, ale większość poszłaby na budowę Oddziału Intensywnej Terapii. To znacznie poprawiłby bezpieczeństwo mieszkańców Bielska. Teraz pacjenci, którzy wymagają reanimacji, są wożeni do Białegostoku lub Hajnówki - wyjaśnia Bożena Grotowicz. Dziś ma wyrok w sprawie podwyżek. Jeśli okaże się dla niej niepomyślny, odwoła się do sądu.
Bogusław Poniatowski, dyrektor Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego chce od NFZ 18 milionów złotych: - Te pieniądze pozwoliłyby nam wyjść z długów. To, co zostanie, przeznaczyłbym na zakup nowego sprzętu medycznego lub remonty w najbardziej zaniedbanych klinikach.
Co ze szpitalami w Łapach, Dąbrowie Białostockiej, Sejnach, Grajewie, Choroszczy, Hajnówce, które - zgodnie z prawomocnymi wyrokami sądu - przegrały z NFZ? - To trudna sprawa - nie ukrywa mecenas Agnieszka Zemke-Górecka, która w sądzie reprezentuje m.in. SPSK. - Jeśli sprawa wyszła już z Sądu Najwyższego, to nie ma żadnego punktu zaczepienia. Pomogłaby tylko decyzja polityczna, np. ustawa Sejmu, która mówiłaby, że NFZ musi zapłacić wszystkim szpitalom za podwyżki o 203 złote.
Kurier Poranny